Pamiętam, jak w dzieciństwie babcia kupowała mi bezy- te małe, białe słodkości były nieodłączną częścią naszych spacerów. Jednak minęły lata, dorosłam i babcia przestała zabierać mnie na plac zabaw. Od tamtej pory nie jadłam również bez, po prostu z braku okazji.
Imieniny babci, która pokazała mi bezy, zbliżają się wielkimi krokami. Z tej okazji postanowiłam upiec jej tort... właśnie bezowy : ) Słyszałam jednak, że ciężko upiec dobrą bezę i ludzie boją się po prostu ich robienia. Ale, że ja do strachliwych nie należę, razem z moją mummy pod nieobecność babci zrobiłyśmy próbne beziki ; )
Składniki
- 250 g cukru pudru
- łyżka mąki ziemniaczanej
- 4 białka
- szczypta soli
Masa powinna być twarda, lepka, zwarta, idealnie biała i lśniąca : ) Wkładamy ją do rękawa cukierniczego ( ja akurat nie miałam, więc wlałam moją do woreczka foliowego i ucięłam mu jeden róg). Na blasze wyłożonej papierem formujemy bezy. Wkładamy je do piekarnika nagrzanego do 140 stopni na około 15 minut, aż lekko stwardnieją. Wyłączamy piekarnik i zostawiamy w nim bezy, aż ostygnie. Potem w razie potrzeby znów włączamy piekarnik i podpiekamy bezy, wyłączamy i suszymy przy otwartych drzwiach. Powtarzamy, aż będą idealne :)
Uczciwie mówię, że byłam lekko zaniepokojona tymi bezami. Niesłusznie, bo wyszły przepyszne! Suche, chrupiące, w środku lekko mięciutkie.
Idealne.
Nie można się od nich oderwać! :)
A jeśli nie wiecie, co teraz możecie zrobić z żółtek, zapraszam na drugiego bloga , gdzie uporałam się z ponadprogramowymi żółtkami w sposób pyszny, cudowny i w ogóle świetny ( nawet nie wiem, czy ten wypiek nie bije na głowę bez! ).
kisses, swagberry
Beziki dobre są :)
OdpowiedzUsuńMi ostatnio zostaje masa białek po lodach, więc bez u mnie pod dostatkiem :)